I. miejsce w próbach polowych Małych i Srednich ras psów myśliwskich w 2012 roku Zefira rasy Wachtelhund
WYŻEŁ NIEMIECKI SZORSTKOWŁOSY
Można by o nim napisać książkę. To po jamniku szorstkowłosym standardowym, drugi pies dla myśliwego. Najbardziej uniwersalny ze wszystkich psów legawych. Predysponowany do polowań w polu, w lesie i na wodzie. Jest silny, cięty, odporny na złe warunki atmosferyczne i terenowe, inteligentny, łatwy w układaniu i wszechstronny, wszechstronny, wszechstronny. Mimo, że wiatr ma czasami słabszy niż wyżły gładkowłose jego wszechstronność, twardość i nieustępliwość przy niebywałym przywiązaniu do człowieka powoduje, że jest idealnym partnerem dla myśliwego. Dodatkowy atut to piękna kufa o mądrym wyrazie i nieograniczona inteligencja
JAMNIK SZOSTKOWŁOSY STANDARDOWY, MINIATUROWY, KRÓLICZY.
To najstarsze rasy psów myśliwskich. Psy uniwersalne i niezastąpione w łowisku, domu i w ogrodzie. Doskonałe norowce, dzikarze, tropowce, gończe. To także kretołapy, szczurołapy i bezwzględne tropiciele karczowników, nornic i całej tego typu zarazy.
Inteligencja jamników szorstkowłosych często przewyższa inteligencję ich pań i panów. Te cięte, odważne, nieustępliwe i waleczne pieski to doskonała ilustracja dla sformułowania „wielki mały pies”. To pies psotnik, myśliwy, kanapowiec, budzik, podnóżek itd. itp. Pies z wielkim charakterem, sercem i inteligencją. To jak napisałem kiedyś „Mercedes psiego rodu”. Dziś dodam, że to także psie Porsche, Lamborgini i Alfa Romeo. W łowiectwie noruje jak żaden inny, goni i osacza czarnego zwierza z rozwagą, ale skutecznie, oszczekuje postrzałka i „trupa”, tropi po farbie i bez. Cierpliwie czeka na ambonie, szczęśliwy, że może być ze swym panem. To pies, który za swego pana odda życie, a za polowanie z nim odda jeszcze więcej. Przy tym wszystkim to idealny przyjaciel rodziny. Dla babci i dziadzia na spacery, dla wnucząt do zabawy, a dla utyskującej na chłód męża małżonki ,do jej nóg ogrzania. To zdecydowanie „number one” wśród psiej arystokracji łowieckiej.
DYGRESJE.
Piszący ten tekst J.M.Potocki, poluje od przeszło 30 lat. Zaczynałem jako nie selekcjoner od polowania na zwierzynę drobną: zające, bażanty, kaczki, lisy , kuny i całą resztę. Pierwszym psem jakiego miałem była wyżlica szorstkowłosa „Tyna”. Nie było lepszego od niej psa! Skradała się za mną krok w krok w polowaniu z podchodu na wiosenne kaczory a potem kaczki. Aportowała wszystko, wszędzie i w każda pogodę. Pamiętam, że kiedyś przez pomyłkę zestrzeliłem w rzece nutrię standard o wadze ok. 10 kg. Też przyniosła. Gdy polowałem na sarny potrafiła dojść postrzałka i skręcić mu kark. Zające nosiła machając ogonem. Kuny z kolei wpędzała na drzewa i oszczekiwała w obawie, że nie zdążę. Jeździła ze mną na motorowerze opierając łapy na kierownicy, a zad trzymając na worku z sianem wepchniętym w zagłębienie między siodełkiem a bakiem motoroweru marki „Komar 2”. Rozumiała mnie bez słów. Straciła życie od kulki „myśliwego”, gdy naganiała dziki w lesie. Od tej pory nie miałem już wyżła lecz tylko jamniki – trudniej je ustrzelić.
Pamięć o Tynie trwa jednak w domu moim i sercach mojej rodziny. To był ten pies jedyny, pies życia!!!
Jamniki miałem jako drugie po wspomnianej wyżlicy szorstkowłosej „Tynie”. Doceniłem te małe, waleczne pieski, gdy wyganiały lisa po lisie z nor polnych i leśnych, a i borsuka przy nich dane mi było strzelić. Często przypłacały te ekscesy broczącymi krwią ranami ale z każdą raną stawały się zacieklejsze i z większą jeszcze pasją przeszukiwały ciemne i nieprzyjazne ziemskie czeluści. Doceniłem je także, gdy w plecaku brałem na ambonę by spokojniej iść w kukurydzę po oddaleniu strzału do dzika. Zawsze wiedziałem czy dzik padł czy też musze go dostrzelić-psy oznajmiały to odpowiednim tonem. Doceniłem je także, gdy w majowe wieczory, po ciemku często, doprowadzały mnie do rogaczy, które bez uronienia kropli farby odchodziły czasami po strzale ponad 500 m.
I w czasie zbiorowych polowań na dziki i jelenie doceniłem te małe psiaki, bo gwarantowały przyzwoity pokot na polowaniach. Było to szczególnie istotne gdy polowania zwały się dewizowymi.
Doceniłem je w końcu wtedy, gdy wysiadło mi centralne ogrzewanie jednego zimowego wieczoru. Potrafiły swymi wątłymi ciałami ogrzać i mnie i moją małżonkę, ciesząc się z tego, że mogą to zrobić. Jamniki szorstkowłose bez względu na wielkość to psy idealne, a na dzisiejszy kryzys jedyne!
Być może jestem tradycjonalistą, być może sentymentalnym łowcą, ale w nawale różnych łowieckich psich ras dla mnie liczą się tylko jamniki szorstkowłose i takiegoż włosa wyżły. Wielu, szczególnie młodych nemrodów ulega modzie na wydumane bardziej niż sprawdzone w polu czy w kniei psy, wielu nabywa je nie wiedząc tak do końca czego potrzebują. Ja J.M.Potocki głosić będę zawsze panegiryki na cześć wyżła szorstkiego i szorstkiego jamnika. Więcej na stronie www.mojejamniki.pl